czwartek, 4 października 2018

Inazuma w TV

Inazuma z polskim dubbingiem była przetłumaczona tylko do 26 odcinka tj pierwszy sezon. Po 6 latach stacja zdecydowała się ponownie przetłumaczyć tę serię. 15 sierpnia 2018 miała miejsce premiera drugiego sezonu. Na tej moment przetłumaczyli 78 odcinków, ale ponoć w planach jest przetłumaczenie całej serii tj do 127 odcinka włącznie. Wspaniała wiadomość!

sobota, 30 czerwca 2018

rozdział 28

rozdział 28


Jude spoglądał na grających uczniów i uśmiechnął się pod nosem. Od kiedy udało im się wybić każdy chciał być tacy jak oni: jak słynna jedenastka Inazumy. Sam nie miał teraz ochotę, by grać, mimo, że piłka była tym co kochał i co go odprężało i sprawiało, że zapominał o wszystkich troskach. Wiedział, że nowa dziewczyna wraz z Nelly chce dołączyć do zespołu i pełnić funkcje menadżera. Wiedział również o powrocie Katie Raimon. Jednak wszystkie te sprawy nie wiele go obchodziły. Miał swoje własne zmartwienia, którym chciał się w pełni oddać. Po pierwsze co z tajemniczą kobietą. Od kiedy powiedział, że nie chce jej znać zupełnie przepadła. Nie myślał tak naprawdę, po prostu wydawało mu się, że tak będzie dla wszystkich lepiej. Po drugie wspominał Siennę, z którą miał nadzieje na jakieś bliższe relacje. Ona jednak dała mu do zrozumienia jak bardzo się mylił. Westchnął. Tyle spraw go przygnębiało, ale przynajmniej w szkole szło mu dobrze i nie miał kłopotów z nauką.
_______
Chce kontynować pisanie (chyba) ale skupić się bardziej na głównych postaciach lnazumy.

poniedziałek, 25 czerwca 2018

piątek, 4 maja 2018

rozdział specjalny

rozdział specjalny


Minęło 10 lat od kiedy drużyna Raimona wygrała wszystkie mecze w Reprezentacji kraju i tym samym stała się najlepszym zespołem na całym świecie. Od tego czasu dużo się wydarzyło. Wiele się pozmieniało, ale czy można było tego uniknąć? Gimnazjum Raimona cieszyło się wielką sławą i co roku przybywało do niego setki nowych uczniów, szczególnie tych, których wielką pasją była piłka nożna. Dyrektor tegoż gimnazjum miał więc pełne ręce roboty z rekrutacją, ale i wiele innych spraw papierkowych, z którymi zapewne nie dałby sobie rady gdyby nie pomoc jego córki Nelly.
- Ja to zrobię - powiedziała łagodnie gdy siedzieli razem w jego gabinecie zawaleni tonami papierzysk.
- Poradzę sobie - odparł ojciec choć na jego twarzy można było dostrzec zmęczenie.
- To nic takiego - zapewniła Nelly i delikatnie zabrała mu papiery - znam się na tym, w końcu robię to od 14 roku życia.
- To prawda - przyznał pan Raimon - ale czy nie powinnaś być teraz w domu i szykować obiad dla Marka?
- Mark wróci dziś późno - odparła smutno Nelly - pewnie nie będzie nic jadł i od razu położy się spać.
- Dużo pracuje - zauważył ojciec.
- Tak... ale kocha to co robi. To najważniejsze - uśmiechnęła się ona i zabrała za przeglądanie papierów.
Siedzieli chwile w milczeniu po czym ojciec oznajmił, że pójdzie zrobić herbaty i wyszedł zostawiając Nelly samą w pomieszczeniu. Korzystając z tego dziewczyna odłożyła wszystko to nad czym pracowała i zagłębiła się w myśli o przeszłości.
- Wszystko się zmieniło - powiedziała na głos do siebie - ale ja żyje tak jak zawsze tego chciałam. Mam szczęście. Gorzej z nią - pomyślała o tej, która została żoną Axela. Co do innych zawodników Raimona... większość z nich została trenerami i uczą jak grać. Najzabawniejsze jest to, że uczą w swoich byłych szkołach. Nie mogła wyjść z podziwu gdy Mark powiedział jej, że Jude został trenerem Akademii Królewskiej razem z Davidem, który jest jego wiernym wspólnikiem. Nelly wiedziała, że jeśli chodzi o nią samą to na zawsze już będzie związana z tą szkołą a o byciu managerem jak Celia może po prostu zapomnieć. Ale nie zmieniało to faktu, że mimo wszystko była bardzo szczęśliwa, między innymi dlatego, że miała przy sobie Marka.

Jakiś czas później gdy na zewnątrz zapadał już zmierzch Nelly oznajmiła ojcu, że musi już wracać, ale żeby się nie martwił, bo zabierze ze sobą papiery do domu i tam dokończy pracę.
- Jesteś pewna? - upewnił się pan Raimon.
Potwierdziła skinieniem głowy, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Wiedziała, że do domu zajedzie gdy zrobi się już zupełnie ciemno i tak też się stało. Miała nadzieje, że Mark będzie czekał na nią w środku, ale gdy otworzyła drzwi i ujrzała ciemne wnętrze już wiedziała, że się pomyliła. Odstawiła klucze i teczkę na szafkę w przedpokoju i zdjęła buty. Dopiero teraz odczuła zmęczenie i ból kręgosłupa po całym dniu siedzenia na krześle. Pragnęła tylko wziąć kąpiel, rozłożyć się w miękkim fotelu i czekać na Marka. Uśmiechnęła się do tych myśli. Nie zdążyła jednak nic zrobić gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciła się pędem by otworzyć, potykając się po drodze o zdjęte przed chwilą buty. Szarpnęła za klamkę i ujrzała...
- Co tu robisz?! - Nelly była autentycznie wstrząśnięta.
Jej gość stał w progu całkowicie załamany i nie mógł powiedzieć słowa.
- Wejdź - poleciła otwierając drzwi na oścież - domyślam się co się stało.
Nelly wskazała miejsce na sofie, na której chwile temu sama chciała usiąść.
- Napijesz się czegoś?
Zaprzeczenie. 
Usiadła na przeciwko.
- Co się stało? - jej głos stał się nagle delikatny i pełen współczucia - nie pomogę jeśli nie dowiem się co się stało.
Spojrzała wyczekująco na swojego gościa, który wciąż był w złym stanie. Pociągnął on nosem, przetarł rękawem oczy i wziął dwa głębokie wdechy.
- Byłam w domu - zaczęła opowieść trochę nieskładnie, ale nie obchodziło ją to - jak zwykle sama. Nie pamiętam co dokładnie robiłam. Może coś czytałam. Było późno gdy zaskoczył mnie dzwonek u drzwi. Wstałam żeby otworzyć.
- Pani Blaze? - usłyszałam pytanie jednego z trzech podejrzanie wyglądających mężczyzn.
Potwierdziłam skinieniem głowy. 
- Proszę pójść z nami. 
Nie wiedziałam co powiedzieć, zupełnie zabrakło mi słów. Odmówiłam, ale powiedzieli, że chodzi o Axela i jako jego żona powinnam to zobaczyć. Chyba nie muszę dodawać, że mnie przekonali. Nawet się nie ubierałam, wybiegłam jak stałam i pojechałam z nimi. Podróż była długa a może tylko tak mi się zdawało. Siedziałam pomiędzy dwójką nieznajomych na tylnym siedzeniu, trzeci z nich prowadził samochód. Nie wiedziałam czy mnie pilnują czy naprawdę z troski o mnie chcą mi coś pokazać. W końcu dojechaliśmy. Zatrzymaliśmy się przed jakimś pałacem otoczonym ogrodem, była już noc, ale miejsce było oświetlone, więc mogłam zobaczyć każdy szczegół. Nadal nie wiedziałam dlaczego tu jestem a nieznajomi nie chcieli mi niczego wytłumaczyć kazali tylko iść za sobą. Weszłam za nimi do wielkiej sali, pamiętam tylko, że pomyślałam sobie bezsensownie, że robi mi się zimno. Szłam za nieznajomymi toteż nie widziałam tego co przede mną. Ale oni rozsunęli się. I wtedy ujrzałam coś w rodzaju tronu a na nim... ubrany w dziwne szaty siedział Axel. 
  Nelly zdusiła  w sobie okrzyk i zasłoniła usta dłonią. Teraz już klękała przy dziewczynie i trzymała ją za rękę jakby jej dotyk mógł ją uspokoić. 
- Zapytałam go - kontynuowała opowieść - co to ma znaczyć. On wstał spokojnie i powiedział, że jest kimś kto kontroluje piłkę nożną a zarazem wszystkie dystrykty, które są jej poddane.
- Axel? - nie dowierzała Nelly. 
- To prawda - usłyszał czyjś głos za sobą.
Odwróciły twarze w tamtym kierunku i ujrzały Marka.
- Axel kontroluje piłkę nożną w całym kraju - powiedział smutno siadając na kanapie - nie mówiłem ci, bo sam nie byłem pewny - dodał ujrzawszy spojrzenie swojej żony - ale teraz wszystko już jasne.
Nelly nie wiedziała co odpowiedzieć. W końcu zebrała się w sobie i kazała przybyszce kontynuować opowieść.
Nie od razu mnie dostrzegł - podjęła opowieść - z początku myślał, że jestem jednym z jego poddanych i kiedy wydał mi rozkaz nie wytrzymałam.
- Axel, co się z tobą stało? - krzyknęłam i wybiegłam stamtąd. Nie chciałam żeby widział jak płacze.
Biegłam na oślep, bo wciąż nie wiedziałam gdzie jestem, ale mnie dogonił. Pobiegł za mną...
- Poczekaj - zawołał - wszystko ci wytłumaczę.
Złapał mnie za rękę więc nie mogłam dalej uciekać. Odwróciłam się twarzą do niego a kiedy zobaczył moje łzy wyglądał na zaskoczonego, ale tylko na chwilę, bo potem jego twarz znowu przybrała lodowaty wyraz.
- To prawda, że kontroluje piłkę - przyznał - i wydaje rozkazy. Ale nic nie jest takie jakie się wydaje. Chce chronić piłkę, którą kochamy.
- Jacy my?! - krzyknęłam.
- Ja - odpowiedział cicho - i wszyscy moi przyjaciele a także starsze i nowe pokolenia.
- Rozkazy obecnego cesarza są straszne - powiedziałam - ludzie się boją i ty chcesz dla nich dobrze?
- Nie rozumiesz - odparł cicho.
- To porozmawiaj ze mną! Axel!
Stał odwrócony i spoglądał w ziemię.
- Przepraszam - wyszeptał i odszedł.
Nelly i Mark siedzieli teraz razem objęci i nie wiedzieli co powiedzieć, lecz kolejny dzwonek do drzwi wyrwał ich z transu.
- Otworzę - powiedziała zakłopotana Nelly i już po chwili wróciła do salonu z nieco niepewną miną.
- O co chodzi? - chciał wiedzieć Mark - kto przyszedł?
Nie musiał długo czekać, gdyż gość sam wprosił się do środka.
- Cześć - powiedziała dziewczyna, którą wszyscy dobrze znali - cześć - powtórzyła chłodno spoglądając na żonę Axela.
- Czego chcesz?! - cały smutek po historii, którą przed chwilą opowiedziała gdzieś zniknął.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedziała pytaniem ona - powód dla którego tu jestem jest chyba oczywisty. 

niedziela, 8 kwietnia 2018

rozdział 27

rozdział 27


Katie po długiej chwili wahania przyznała się przed Nelly, że tak naprawdę jej powrót nie był przypadkowy i chodzi przede wszystkim o to by kogoś zobaczyć.
- Nie musisz mi mówić - odparła kuzynka - domyślałyśmy się już od długiego czasu.
- My?! - Katie momentalnie zaschło w ustach.
- Tak. Ja, Sylvia i Celia.
- Ale...
- Nie powiemy nikomu - zapewniła Nelly - ale ty powinnaś.
- Nie ma mowy - Katie podparła twarz dłońmi i utkwiła spojrzenie w podłogę. - nigdy tego nie zrobię.
- Ale będziesz musiała. Prędzej czy później.

Tymczasem w domu państwa Sharpów odbywały się codzienne przygotowania do obiadu. Gospodyni szykowała nakrycie do stołu zaś pan Sharp oraz Jude siedzieli na tarasie i obserwowali różany ogród, który w tym roku był wyjątkowo piękny.
- Jak ci idzie w szkole? - zagadnął przyszywany ojciec Jude'a.
- W porządku.
- Potrzebujesz pomocy? Może jakiś przedmiot sprawia ci problem?
- Nie.
Pan Sharp przypatrzył się synowi z powagą.
- Coś przede mną ukrywasz Jude - stwierdził - znam cię nie od dziś. Mów o co chodzi i miejmy to już z głowy.
Jude westchnął. Wiedział, że tego nie ukryje więc powiedział ojcu całą prawdę o tym jak zaczepiła go nieznajoma kobieta, która uważa, że jest jego matką.
- To absurd - rzekł pan Sharp - twoi rodzice zginęli. To zostało potwierdzone, nie ma możliwości by twoja matka to przeżyła. Przykro mi Jude, jeśli myślałeś inaczej.
- Nie - odpowiedział - zgadzam się z tobą.
W tej chwili usłyszeli zaproszenie do stołu. Udali się więc na obiad i więcej o tym nie rozmawiali.

Katie siedziała na łóżku Nelly z twarzą zakrytą dłońmi i udawała, że wszystko jest dobrze.
- Wybacz - powiedziała kuzynka po raz trzeci w tym dniu - ale sama rozumiesz. Ja mam teraz dużo pracy, muszę pomagać ojcu w prowadzeniu szkoły. Potrzebowałyśmy trzeciego managera.
- Więc co - otrzeźwiała Katie - nie ma tam dla mnie miejsca?
- Nie skąd - pospieszyła Nelly z odpowiedzią - im więcej osób do pomocy tym lepiej.
- Kto to jest? - spytała chłodno - ta nowa - ślady po łzach i smutek błyskawicznie minęły.
- To ktoś zupełnie nowy i poznałam ją przez przypadek. Wieszałam ogłoszenia w trakcie lekcji kiedy ją zobaczyłam. Stała i rozglądała się niepewnie więc spytałam czy mogę w czymś pomóc.
- Jestem nową uczennicą - wyjaśniła dziewczyna - zastanawiam się czy macie tu klub piłkarski.
Ucieszyłam się, że o to pyta i zapytałam czy wie coś na temat piłki.
- Kiedyś grałam - przyznała - ale dziewczyna  w drużynie nie wygląda dobrze więc teraz tylko pomagam.
- Bardzo dobrze, akurat zwolniło się miejsce. Szukamy managera.
Dziewczyna spojrzała na mnie przebiegle i uśmiechnęła się. Wiedziałam już, że ją polubię. Miała w sobie to coś.
- Blair Wilson - przedstawiła się.
- Nelly Raimon.
Uścisnęłyśmy sobie dłonie. A potem długo, długo rozmawiałyśmy aż przyłapał nas jeden z nauczycieli i kazał wracać do klasy, nawet mnie.

niedziela, 1 kwietnia 2018

rozdział 26

rozdział 26


Wakacje skończyły się równie szybko jak zaczęły, jednak dla członków drużyny Raimona nie stanowiło to większego problemu - byli razem i tylko to się liczyło. Mark już pierwszego dnia został wzięty do tablicy, ale przy niewielkiej pomocy Jude'a, który pokazywał mu na migi co ma zrobić jakoś udało mu się rozwiązać zadanie.
- Bardzo dobrze panie Evans - powiedział nauczyciel - miejmy nadzieje, że pan Sharp pomoże panu również podczas sprawdzianu.
Mark zaśmiał się nerwowo, Jude zasłonił twarz trzymanym podręcznikiem i tylko Axel siedział z nadąsanym wyrazem twarzy, który od momentu rozpoczęcia lekcji w ogóle nie uległ zmianie. Pomimo, że klasa wybuchnęła śmiechem na ten incydent, wydawało się, że Axela nic nie jest  w stanie rozbawić. Zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli się pakować.
- Następnym razem panowie Sharp i Evans podzielę waszą ocenę na pół - rzucił na odchodne nauczyciel.
- To był ubaw  - zaśmiał się Mark gdy już opuścili salę - co nie, Axel?
- Jasne - mruknął nieprzytomnie.
- Co się z tobą dzieje? - zmartwił się Mark - dziwnie się zachowujesz od wakacji.
- Ja chyba znam powód - wtrącił Jude, ale Axel spojrzał na niego tak groźnie, że nic już nie dodał.
- Chłopaki! Jest super pogoda, lekcje już się skończyły, co powiecie na mecz piłki nożnej?
- Beze mnie - rzekł Axel - muszę wracać do domu.
- Ja niestety też - przyznał Jude.
- No trudno - Mark stracił dobry humor, ale tylko na chwilę - zagram z pozostałymi! No to na razie!
Jude i Axel wyszli razem ze szkoły, ale żaden z nich się nie odzywał. Jude rozmyślał nad tym jak ulepszyć drużynę oraz nad nową strategią z kolei Axel szedł z poważnym wyrazem twarzy i nie można było odczytać w jakim jest obecnie nastroju. W końcu jednak Jude dał za wygraną i znacząco odchrząknął, ale nic to nie dało, Axel albo to zignorował albo zwyczajnie nie słyszał. Obydwie wersje mogły być bardzo prawdopodobne.
- Czy coś cię gryzie? - zapytał uprzejmie Jude spoglądając na przyjaciela.
- Nie - odparł krótko.
- Wydajesz się być czymś zakłopotany.
- Wszystko gra - powiedział Axel, ale Jude nie dał się przekonać. Już otworzył usta by coś powiedzieć gdy wtem podeszła do nich nieznajoma kobieta i stanęła naprzeciwko Jude'a. Chłopak stał całkowicie zaskoczony, ale po chwili się opamiętał i chciał ją wyminąć, ale ta zagrodziła mu drogę.
- Jude - wyszeptała spoglądając na niego.
- Czy my się znamy? - spytał całkowicie wyprowadzony z równowagi.
- Nie możesz mnie pamiętać - odpowiedziała kobieta - wiele czasu minęło od naszego ostatniego spotkania.
W tym momencie nawet Axel wyglądał na zaintrygowanego tą rozmową.
- Nazywam się May Warlike - powiedziała nieznajoma i wyciągnęła rękę, którą Jude z pewną obawą uścisnął. - długo cię szukałam Jude, ale teraz gdy cię znalazłam nic nam nie przeszkodzi.
- Pani mnie chyba z kimś pomyliła - odparł grzecznie Jude i już chciał przejść gdy kobieta złapała go za ramię.
- Nie bój się Jude. Wiem, że nic nie rozumiesz, ale to się zmieni. Potrzebujemy czasu...
- Proszę mnie zostawić - głos Jude'a nabrał oschłej barwy - dlaczego miałbym...
- Bo jestem twoją matką!
W tym momencie Jude przestał się szamotać, nawet Axel otworzył szeroko oczy, był zaskoczony tak samo jak jego przyjaciel.
- Wiem, powiedzieli ci, że zginęłam w wypadku, ale to nie prawda. To zasługa Raya Darka. Zależało mu by rozdzielić ciebie i Celię. Chciał cię mieć tylko dla siebie, chciał byś był pionkiem w jego grze a Akademia Królewska...
- Dosyć - krzyknął Jude i wskazał gestem na Axela, który z powrotem przyjął swój poważny wyraz twarzy i poszedł wraz z przyjacielem.
- Jeszcze się spotkamy Jude! - zawołała za nimi May Warlike.
Szli w milczeniu. Ręce Jude'a się trzęsły. On sam nie mógł pojąć tego co właśnie się stało.
- W porządku? - spytał Axel. Jego głos wyrażał szczerą troskę.
- Jasne - odparł, ale wcale nie wyglądał na odprężonego.

Tymczasem w rezydencji Nelly Raimon było cicho jak jeszcze nigdy wcześniej. Ojca jak zawsze nie było i tylko Edgar kręcił się w poszukiwaniu nowych obiektów do wysprzątania. Nelly siedziała z książką na parapecie okna i wzdychała pod nosem. Spojrzała na piękny widok jaki ją otaczał i posmutniała. Czegoś jej brakowało, ale sama nie wiedziała dokładnie co to takiego. Wtem w ogrodzie dostrzegła jakąś znajomą postać.
- Niemożliwe! - krzyknęła i rzuciwszy książkę zbiegła na dół.
- Czy coś się stało panienko? - zaciekawił się lokaj - nie słyszałem dzwonka.
- Nie - odrzekła - chyba mi się zdawało - dodała, ale wciąż nie była pewna czy rzeczywiście tak było. Już miała zamknąć drzwi gdy coś przyciągnęło jej uwagę.
- Katie! - krzyknęła i rzuciła się na kuzynkę, szybko jednak uświadomiła sobie, że takie zachowanie nie przystoi młodej damie, poprawiła więc włosy i zapytała z powagą:
- Możesz mi wyjaśnić co ty tutaj robisz?
- Musiałam przyjechać - wyjaśniła nieco zawstydzona Katie.
- Ale dlaczego? Twój ojciec wie, że tu jesteś?
- On... nie. Odkąd wujek dał mu nową pracę ciągle jest poza domem.
- No tak - przyznała Nelly - ale wciąż nie wiem... co kazało ci tutaj przyjechać?
Katie zagryzła wargi.
- Och - wyszeptała Nelly - rozumiem. A więc to prawda. Sylvia i Celia miały racje.
- Proszę cię! Nie mów nikomu. Ja.. musiałam przyjechać, chciałam zobaczyć...
- Już dobrze - rzekła kuzynka - wejdź do środka. Wiem jak się czujesz.

Inazuma w TV

Inazuma z polskim dubbingiem była przetłumaczona tylko do 26 odcinka tj pierwszy sezon. Po 6 latach stacja zdecydowała się ponownie przetłum...