rozdział 22
- Axel - zagadnęła Katie gdy siedzieli już w autobusie w drodze do domu - chciałeś porozmawiać z Shawnem na osobności? Miałam wrażenie jakbym wam przeszkodziła...
- Nie - wtrącił Axel - wszystko jest w porządku.
Dziewczyna nie wyglądała na przekonaną, ale pokiwała głową na znak, że rozumie.
- Coś nie idzie nam za dobrze... przywracanie zespołu.
- Od początku wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe.
- Tak - przyznała Katie - najbardziej się boje jak zniesie to Mark.
Axel zamyślił się nad tymi słowami.
- Tak. Nie będzie mu łatwo.
Resztę drogi odbyli w milczeniu, każde pogrążone we własnych myślach. Gdy wysiadali Axel odprowadził Katie pod sam dom i życzył dobrej nocy. Katie chciała mu coś jeszcze powiedzieć, ale chłopak odwrócił się zamyślony i odszedł. Stała więc przy drzwiach i patrzyła za nim dopóki całkiem nie zniknął. Była wykończona, ale i szczęśliwa, że po raz kolejny zupełnie przypadkiem udało jej się spędzić z Axelem trochę czasu.
- No proszę - usłyszała nad sobą pełen pogardy głos - nie wiedziałam, że wy teraz razem. - Nelly stała na schodach z założonymi rękami i uśmiechała się złośliwie - to będzie niezła sensacja.
- Daj spokój - powiedziała Katie - próbowaliśmy przywrócić Raimona do gry wspólnie z Axelem, ale się nie udało.
- Ooo...
Katie opowiedziała Nelly całą historię mimo, że nie miała już całkiem siły. Nelly jednak była tak spragniona wiadomości, że nie mogła jej odmówić. Po wszystkim kuzynka uznała, że to wspaniałe, zaaprobowała pomysł i zaoferowała swoją pomoc.
- Następnym razem mogę iść razem z wami.
- Nie! - krzyknęła Katie nieco zbyt gwałtownie - znaczy... nie musisz naprawdę.
Nelly uśmiechnęła się przebiegle.
- Jasne. Ale to co w takim razie zrobimy?
- Nie wiem, jeszcze nic nie wymyśliłam.
Westchnęły obydwie bezradnie.
- Trudno. Zajmiemy się tym jutro. Teraz odpocznij, widać, że jesteś wykończona.
Katie sobie przypomniała. Podbiegła do lustra a odbicie które w nim ujrzała przyprawiło ją o zawrót głowy. Pomyślała jednak, że nie ma co się tym przejmować, teraz i tak już nic nie poradzi na to jak widział ją Axel skoro jest już po fakcie.
***
Następnego dnia Katie obudziła się późnym rankiem. Była zaskoczona, że Nelly ani nikt ze służby jej nie obudził, ale jeszcze bardziej zaskoczył ją widok kartki którą ujrzała na stoliku obok. "Nie budziłam cię, bo należy ci się dodatkowy relaks" - głosiła treść. To miłe - pomyślała Katie. Czuła się wspaniale i zastanawiała się co z Axelem. Ubrała się prędko i poprosiła Edgara by zawiózł ją do szkoły.
- Wedle życzenia.
Ledwie zdążyła wysiąść z limuzyny gdy wtem rzucił jej się na szyje rozentuzjazmowany Mark.
- Dzięki, dzięki , dzięki! - powtarzał krzycząc jej do ucha.
- Ale za co? - zaśmiała się Katie, której jego dobry nastrój szybko się udzielił.
- Za to, że przywróciłaś Raimona do gry!
Katie zaśmiała się jeszcze bardziej, jednak po chwili doszła do niej treść tych słów. Jak to przywróciła?!
- Mark! - krzyknęła i Mark wtem zamilkł. - przecież to nie prawda, kto ci tak powiedział?
- Jak to nieprawda? Nelly wszystkim powiedziała!
Katie odepchnęła Marka, który poleciał do tyłu i zdenerwowana poszła do gabinetu dyrektora w którym jak się spodziewała zastała siedzącą przy biurku Nelly.
- Jak mogłaś?
- Uspokój się.
- Okłamałaś go!
- Nieprawda - powiedziała spokojnie Nelly - pracuje nad tym.
- Świetnie - Katie przewróciła oczami - on to zrozumiał inaczej. Mogę wiedzieć co chcesz zrobić?
- To bardzo proste - kuzynka wstała od biurka i wzięła kartkę leżącą na nim - trzymaj i czytaj a wszystkiego się dowiesz.
"Mecz mający wyłonić najlepszą drużynę"
- Co to jest? Przecież wiadomo już kto zagra w Reprezentacji.
- Właśnie nie, trener Hillman oraz mój ojciec chcą ponownie wyłowić najlepszą drużynę.
Katie nie była pewna co do sukcesu tego pomysłu.
- Jest mnóstwo chętnych z różnych szkół. Dzięki temu będziemy mieć pewność, że grają najlepsi. Nic nie możesz poradzić - dodała Nelly widząc niepewność na twarzy kuzynki - to już zostało uchwalone. Mecz odbędzie się za trzy dni.
- Czy oni już o tym wiedzą?
- Rozesłałam już listy. Najpóźniej dziś wieczorem powinni je otrzymać.
Katie westchnęła, pokręciła głową i wyszła. Wychodząc prawie uderzyła drzwiami stojącego pod nimi Marka.
- Katie - zawołał nim zdążyła się odezwać - wszystko słyszałem, teraz już wiem o co ci chodziło gdy mówiłaś, że Raimon nie został przywrócony.
- Tak mi przykro Mark.
- To nie twoja wina. Ale może to nie taki zły pomysł z ponownym wyłowieniem członków do Reprezentacji.
- Naprawdę?
- Jasne. Chodź powiemy pozostałym.
***
Tymczasem w Liceum Królewskich.
- Cześć Jude.
- Samford.
Przyjaciel usiadł obok Jude'a na ławce przed szkołą.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że do nas wróciłeś. Nie wiem tylko czy będę mógł pocieszyć się tobą dostatecznie długo.
Jude uniósł brwi pytająco.
- Może to cię zainteresuje - David podał mu kopertę z pieczątką Raimona.
Treść listu została przeczytana przez Jude'a w błyskawicznym tempie.
- Co?! - podniósł się gwałtownie - ponowna gra do Reprezentacji? Nie ma mowy.
- Jeżeli odmówisz zostaniesz od razu skreślony z listy kandydatów.
- Ja już jestem na tej liście. Podobnie jak ty. Dostaliśmy się.
- Tamta lista jest już nieaktualna - stwierdził David - ale spójrz kto został zaproszony oprócz mnie i ciebie.
Jude spojrzał. Istotnie. Oprócz nich dwóch byli tam jeszcze Joe King, Sienna Ryder, Alan Master, John Bloom oraz Herman Waldon.
- Interesujące... - przyznał Jude z uśmiechem.
***
- Shaaaaawn! - krzyczała pewna dziewczynka wymachując białą kopertą.
- Spokojnie Evie - zaśmiał się Shawn - nie musisz tak krzyczeć.
- Ale list do ciebie przyszedł!! - wyjaśniła podając mu ją pod sam nos.
- Tak, dziękuje - odparł i rozerwał ją powoli. Był ciekaw co zawiera tym bardziej, że na wstępie ujrzał pieczątkę Raimona. - To niemożliwe...
***
- Foster!
Xavier przerwał trening i spojrzał pytająco na Jordana .
- Pewnie ci się to nie spodoba, ale właśnie przyszedł list ze szkoły Raimona. Chcą ponownej gry by wydobyć najlepszych do Reprezentacji.
- Przestań się wydurniać - powiedział ze złością Xavier i wyrwał Jordanowi list - to chyba żart...
- I co? Nadal uważasz, że twoi przyjaciele są tacy uczciwi? Najpierw nas wybrali a teraz chcą ponownej gry, na pewno jest w tym jakiś podstęp.
- To nie ulega wątpliwościom - odparł - ale to nieważne, skoro tego właśnie chcą pokażemy im znowu.
Trzy dni później pod Gimnazjum Raimona zajechało mnóstwo różnych autokarów i samochodów. Z każdego wysiadali uczniowie innych gimnazjów i liceów zakwalifikowanych do wzięcia udziału w grze mającej wyłowić tych, którzy będą ponownie reprezentować kraj.
- Ich nie znam - powiedziała Nelly zaglądając przez lornetkę. Stojąca obok Katie odebrała ją kuzynce ciekawa kogo ujrzy.
- Ja też ich nie znam.
- Może są... - zaczęła Nelly, ale szybko przerwała gdy do gabinetu ktoś wszedł.
- Witam panie! - odezwał się nieprzyjemny głos - która z was nazywa się Raimon?
- Tutaj nie można od tak sobie wchodzić - powiedziała Nelly wpadając w swój urzędniczy ton - to gabinet dyrektora i ja go reprezentuje.
- Panienka Nelly? Dobrze się składa, proszę - nieznajomy wręczył jej kartkę papieru - oto prośba o dołączenie do gry. Tylko w teoretycznie prośba, bo w praktyce nie przyjmujemy odmowy.
- My? - Nelly wychyliła się i dostrzegła tuż za swoim gościem jeszcze dwoje innych osób. Nie wyglądali przyjemnie. - kim wy jesteście?!
- To Mroczne Trio - wysapał Mark, który właśnie wpadł do gabinetu.
- Panie Evans, znowu się spotykamy!
- Nie mogą z nami grać.
- Mogą. I będą - odpowiedział nieznajomy.
- Kim jesteście? - powtórzyła pytanie Nelly.
- Jestem Bailong, a to są Daxton i Leah.
- Nikogo to nie obchodzi - odezwał się Kevin, który pojawił się znikąd.
- Dobrze niech grają - powiedziała Nelly czym wprawiła w osłupienie wszystkich prócz samych zainteresowanych - nie mają z wami szans, prawda?
Mark i Kevin spojrzeli po sobie niepewnie, Kevin szybko oprzytomniał.
- Prawda!
Katie przestała ich słuchać. Była smutna. Od ostatniego spotkania nie zamieniła z Axelem nawet słowa. Gdy był w pobliżu nigdy na nią nie patrzył (nie patrzył na nikogo) mało się odzywał i w ogóle wydawał się być jakiś taki nieobecny. Miała nadzieje, że po meczu wszystko się jakoś ułoży. Najlepszych zawodników mieli wyłonić: trener Hillman, dyrektor Raimon oraz nieznany nikomu trener Shiller, który miał również poprowadzić nowo utworzony zespół do zwycięstwa.
Gdy wszyscy byli już gotowi, trener Hillman wyczytał listę obecności. Stamtąd Nelly i Katie dowiedziały się, jak nazywają się zawodnicy, których wcześniej nie widziały.
- Ojciec musiał ich zaprosić bez porozumienia ze mną.
- W takim razie muszą być dobrzy.
Trener Hillman podzielił wszystkich na dwie drużyny. Sylvia i Celia wiernie mu asystowały. Nelly oglądała wszystko ze swojego okna w gabinecie i tylko Katie nie miała nastroju, ale w końcu się przemogła i usiadła na trybunach. Gra toczyła się zawzięcie już od pierwszego gwizdka. Piłka przechodziła z jednej polowy boiska na drugą. Każdy używał swojej najlepszej techniki by zrobić wrażenie na sędziach. Jeden z graczy, którego obie z Nelly nie znały wcześniej dorównywał swoimi umiejętnościami Axelowi. Obydwoje zachowywali się podobnie i potrafili przewidzieć ruchy przeciwnika. Mark bronił swojej bramki z całych sił i jak do tej pory nie przepuścił żadnego gola. Pierwsza połowa skończyła się błyskawicznie i to z wynikiem zero:zero.