rozdział 6
Jude nareszcie miał pomysł jak rozwiązać kłopoty, które dręczyły go od czasu ostatniego meczu. Dziś miał wrócić do szkoły jego dobry przyjaciel z Akademii Królewskiej, Dave. On na pewno bez wchodzenia w szczegóły odpowie na wszystkie jego pytania. Zaraz po lekcjach Jude udał się do swojej starej szkoły. Szczęśliwie udało mu się nie wpaść na Marka ani na żadnego innego członka Raimona. Dave siedział na ławce pod drzewem. Tuż obok leżały dwie kule. Wpatrywał się smutno w trawę toteż nie zauważył gdy Jude usiadł obok niego.
- Polepszyło ci się? - zapytał troskliwie.
- To ty - przywitał go Dave - dawno się nie widzieliśmy.
- Od czasu twojego wypadku ani razu cię nie odwiedziłem - przyznał Jude - przepraszam za to.
- Wszystko rozumiem. Miałeś na głowie cały ten mecz. I na pewno zaskoczyła cię nasza nowa pani kapitan.
- O tym chciałbym z tobą porozmawiać.
Dave wyglądał na zaskoczonego.
- Jeśli o mnie chodzi stary to wolałem czasy gdy ty byłeś naszym kapitanem...
- Nie o to chodzi. Jaka ona jest?
- Cóż - zamyślił się Dave - gra całkiem nieźle. Jest dobrym strategiem. Więcej obserwuje to co się dzieje na boisku i wydaje polecenia niż gra.
- Nie o to pytam. Jaka jest... no wiesz. Prywatnie.
Na ustach Dave'a pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Tylko nie ty Jude. Nie mów mi, że się zakochałeś.
Jude siedział z kamienną twarzą. Dave odpuścił sobie dalsze niewybredne komentarze.
- Jest podobna do ciebie - odezwał się ponownie Dave. Tym razem Jude był zaskoczony, nie sądził, że przyjaciel powie coś jeszcze na ten temat - macie pokrewne osobowości. I wasza gra na boisku nie różni się od siebie tak bardzo. Stąd chłopaki tak łatwo zaakceptowali Siennę jako nowego kapitana. Bo przypomina im ciebie.
Słońce powoli zachodziło a niebo przybrało kolor pomarańczowy.
- Jeśli to wszystko to pójdę już - powiedział Dave - i tak coś mi mówi, że wolisz teraz zostać sam.
Nie mylił się.
- Jest podobna do ciebie - odezwał się ponownie Dave. Tym razem Jude był zaskoczony, nie sądził, że przyjaciel powie coś jeszcze na ten temat - macie pokrewne osobowości. I wasza gra na boisku nie różni się od siebie tak bardzo. Stąd chłopaki tak łatwo zaakceptowali Siennę jako nowego kapitana. Bo przypomina im ciebie.
Słońce powoli zachodziło a niebo przybrało kolor pomarańczowy.
- Jeśli to wszystko to pójdę już - powiedział Dave - i tak coś mi mówi, że wolisz teraz zostać sam.
Nie mylił się.