piątek, 5 stycznia 2018

rozdział 20

rozdział 20


Mark siedział na trawniku przed szkołą i patrzył smutno w przestrzeń. Nie zauważył nadejścia Sylvii, która podsunęła mu pod nos kawałek kartki. 
- Co to jest - zadał pytanie, które brzmiało bardziej jak stwierdzenie.
- Sam zobacz.
Bardzo niechętnie wziął od niej kartkę i zerknął na dwa słowa zapisane na niej. Dwa słowa. Jedno nazwisko.
- Sienna Ryder - przeczytał - i co?
- Jak to co? - Sylvia powoli traciła cierpliwość - zapomniałeś o niej! Pominąłeś! Nie wpisałeś na listę członków drużyny, przecież ona nie zrezygnowała!
Dopiero teraz do Marka zaczęło dochodzić co tak naprawdę się wydarzyło.
- A niech to! - uderzył się w twarz.
- Nie przesadzaj - Sylvia nieco złagodniała widząc jak bardzo się przejął.
- Zapomniałem o niej! Ale zaraz... nie zapomniałbym gdybym ją widział. A ona gdzieś zniknęła.
- To prawda - poprała go - wydaje mi się, że odeszła wraz z Judem.
- Czy oni...
- Nikt nie wie - uśmiechnęła się Sylvia - ale nawet jeśli to bardzo powoli. 
- Jasne - Mark starał się odwzajemnić uśmiech - ale mimo wszystko to mnie nie usprawiedliwia. Tylko czy ona  w ogóle chce jeszcze z nami grać?
- Porozmawiam z nią - obiecała Sylvia - a ty weź się w garść.
- Łatwo powiedzieć - odparł, lecz ona już go nie słyszała.

Katie siedziała wraz z Nelly w gabinecie dyrektora, ojca swojej kuzynki a jej wuja. Nelly przeglądała pewne ważne raporty i ustalała harmonogram dla wszystkich uczniów. Oczekiwała pomocy, ale Katie wciąż była zamyślona.
- Możesz mi powiedzieć co jest tak ważne, że nie jesteś w stanie się skoncentrować? - spytała uważnie Nelly po pewnym czasie.
- Słucham cię - odparła Katie automatycznie.
- Nie mówisz mi prawdy.
- Myślę o zespole Raimona. Jeżeli nie będziemy mieć kompetentnej drużyny nie zechcą nas w Reprezentacji.
- Tak - westchnęła Nelly ze smutkiem - ale nie możesz za bardzo o tym myśleć. Nie mamy wpływu na wybór innych osób.
- Dlaczego nie? - Katie w końcu oderwała spojrzenie od okna i popatrzyła na kuzynkę - może właśnie możemy? Dlaczego Shawn i Xavier zrezygnowali? A Jude? Może to tylko chwilowe wątpliwości! David też mógłby z nami być gdyby Jude go namówił , z kolei..
- Dość - przerwała ostro Nelly - oni sami muszą do tego dojrzeć...
- Dlaczego? Nie pomyślałaś o Marku? Nie wiesz jak on się czuje?
- Wiem, doskonale. Ale tak jak mówiłam. Musimy pozwolić, by czas zrobił swoje.
- Po raz pierwszy - powiedziała Katie - nie zgadzam się z tobą. Nie chcesz mi pomóc, zgoda, ale pozwól mi działać. Może jeszcze nie wszystko stracone.
- Katie! - zawołała Nelly, ale w odpowiedzi usłyszała tylko trzaskanie drzwiami.
Nie było to miłe, zostawiać ją samą z całym tym nawałem pracy, ale dla Katie najważniejsze było w tym momencie uratować rozpadający się zespół Raimona. Miała w sobie tyle determinacji, że nic nie było w stanie jej powstrzymać. Serce zabiło jej mocniej, więc rzuciła się w bieg po szkolnym korytarzu. 
' Dam radę ' - pomyślała - ' na pewno wszystko będzie jak dawniej'
Niespodziewane zderzenie wyrwało ją z myśli. Zachwiała się lekko, ale nie straciła równowagi.
- Axel! - powiedziała na jego widok - przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść. Pójdę już.
- Poczekaj - rzekł spokojnie Axel zaciekawiony - dokąd tak biegłaś?
Katie chwilę się wahała czy wyznać mu prawdę, ale przecież to może być doskonała okazja do nawiązania dłuższej rozmowy. Powiedziała więc co prawda niespójnie (nie wiedząc czemu przy Axelu serce biło jej mocniej) co zamierza zrobić.
- To bardzo dobry pomysł - stwierdził Axel po chwili ciszy - jesteś pewna, że dasz radę?
- Nie wiem - wyznała - ale chce spróbować. Chce to zrobić dla Marka. On włożył wiele serca i zapału w swoją grę. Nie mogę pozwolić na to, by przez zachowanie innych zastąpili nas inną drużyną w Reprezentacji. 
- Wiele dla niego robisz - zauważył Axel. 
- Bardzo go lubię - odpowiedziała Katie nie do końca zastanawiając się nad tym jak słowa te mogą brzmieć dla niego brzmieć - to mój najlepszy przyjaciel.
- Pomogę ci.
- Ach! - te słowa sprawiły, że nogi jej zmiękły - Axel... nie musisz...
- Wiem, ale chce.
- Dziękuje - Katie czuła, że ja jej twarz wstępuje rumieniec - to znaczy, ty znasz ich dłużej, może łatwiej będzie ich przekonać do powrotu.
- Tak.
Katie nie wiedziała jak się zachować. Normalnie pomyślałaby, że Axel jest zły lub smutny, ale znała go już długo i wszyscy wiedzieli, że to jego zwykłe zachowanie. Zawsze był tajemniczy i małomówny, ale gdy już coś powiedział wszyscy inni milkli by móc go słuchać.
- To może po lekcjach...
- Zaczekam przed szkołą.
Była zaskoczona. Ale i bardzo uradowana. Pożegnała się krótko i zniknęła w tłumie uczniów.
Nie była sama zbyt długo, bo już po chwili napotkała Celię i Sylvię, które zaczęły jej opowiadać jedna przez drugą jak to Mark zapomniał wpisać Siennę na listę i one teraz muszą udać się do szkoły, w której uczą się Królewscy i z nią porozmawiać.
- Idziesz z nami? - spytały obydwie.
- Nie - odparła Katie nieco rozmarzonym głosem. Dopiero teraz dziewczyny dostrzegły, że ich przyjaciółka zachowuje się nienaturalnie.
- Co się wydarzyło? - spytała podejrzliwie Celia.
- Nic takiego.
- To dlaczego nie możesz z nami iść?
- Mam inne zadanie - wyjaśniła - będę namawiać pozostałych graczy aby wrócili do zespołu.
Przyjaciółki bardzo poparły ten pomysł. 
- Genialne - ucieszyła się Sylvia - pójdę z tobą! We dwie będzie nam łatwiej a Celia pogada ze Sienną!
- Nie! - powiedziała Katie trochę zbyt szybko i gwałtownie - znaczy... wiecie dziewczyny.. możecie iść ze mną, ale ja nie będę sama...
- Ktoś już z tobą idzie?
- Właśnie...
Celia i Sylvia spojrzały po sobie i uśmiechnęły się łobuzersko.
- Kto taki? - dzwonek zagłuszył ich pytanie, ale Katie i tak wiedziała o co chodzi.
- Na razie! - wykorzystała okazję , odwróciła się i odeszła.
Reszta dnia upłynęła spokojnie, głównie na rozmyślaniu co powie graczom Raimona gdy ich spotka. 
' Z Hurleyem nie powinno być problemu ' - myślała Katie ' Gorzej z Judem. Ona kocha Królewskich. To prawie jak rodzina'. Gdy dzwonek obwieścił koniec lekcji , Katie zerwała się jak oparzona. Spakowała książki i już chciała wychodzić gdy zawróciła i wstąpiła do łazienki. Lustro. Musi zobaczyć jak wygląda. Tak jak się spodziewała. Włosy wychodzą z warkocza po całym dniu a tusz nałożony rano w pośpiechu już się rozmazał. Zaczęła wszystko poprawiać a na sam koniec użyła perfum. Tak ulepszona była gotowa na spotkanie z Axelem.
' Co ja mówię ' - skarciła siebie w myślach ' - mamy zadanie do wykonania.' Z podniesioną głową skierowała się ku wyjściu. Z każdym krokiem czuła jak serce jej podskakuje.
- Jesteś - powiedział Axel na jej widok i nawet (choć może to tylko złudzenie) lekko się uśmiechnął.
- Tak - Katie czuła, że przesadziła z ilością perfum, nie mogła oddychać, choć byli na dworze.
Szli obok siebie. Katie i Axel. Nie mogła opanować zdenerwowania. Kątem oka dostrzegła Sylvię i Celię, które uśmiechały się do niej i unosiły kciuki do góry. Udała, że ich nie widzi i robiła wszystko by dotrzymać Axelowi kroku. Bała się odezwać, ale przecież nie mogli całą drogę nic nie mówić.
- Ja również martwię się o Marka - powiedział nieoczkowanie Axel - jemu zależy na piłce najbardziej z nas wszystkich. Myślałem o nowej drużynie. Na pewno znaleźliby się chętni, ale wiem, że on by tego nie chciał.
- Tak - odparła Katie, tym razem ona stała się małomówna. - chyba tak.
Szli jeszcze chwilę w ciszy, mijając innych uczniów. Niektórzy przechodzili obojętnie a inni się za nimi oglądali. Żadne z nich jednak nie było przygnębione z tego powodu.
- Od kogo zaczynamy? - to znowu Axel odezwał się pierwszy.
- Myślałam o Hurleyu...
- Hurley'a nie będzie trudno przekonać do powrotu - rzekł Axel - jego szkoła mieści się jednak zbyt daleko i możemy nie zdążyć do pozostałych.
- Co więc proponujesz?
- Pojedziemy do tych, którzy są najbliżej. Tych, którzy uczą się dalej zostawimy sobie na następny raz.
' Następny raz ' - przemknęło jej przez myśl - to znaczy, że się jeszcze spotkamy! 
- Zobaczmy - Axel wyjął z torby niewielką mapę i rozłożył ją - najbliżej znajduje się Jude...
- Nim zajmą się Celia  z Sylvią - powiedziała szybko Katie. Nie była to do końca prawda, bo przecież one miały zająć się jedynie Sienną. Nie chciała tylko żeby ich spotkanie zbyt szybko dobiegło końca.
- Rozumiem - odpowiedział - w takim razie następna w kolejności jest szkoła Xaviera.
Katie przemknęła przez myśl pogodna twarz Xaviera i jego starania o jej przyjaźń. Oby tym razem też był dla niej taki serdeczny.
Godzinę później obydwoje siedzieli w metrze. Axel zajmował miejsce przy oknie, Katie obok niego. Powoli stres ją opuszczał i pozwoliła sobie na więcej niż jedno słowo. Również Axel okazał się nieco bardziej rozmowny. Opowiadał o swojej siostrze a także o czasach gdy był kapitanem w Kirkwood. Katie widziała to oczami wyobraźni. Axel jako kapitan. Musiał być świetny. 
- To tutaj - odezwał się po czasie. Zabrali swoje rzeczy i wysiedli. Gimnazjum, do którego uczęszczał Xavier mieściło się bardzo blisko. Wśród uczniów wychodzących z budynku od razu dostrzegli znajomą twarz.
- Jordan - ucieszyła się Katie - cześć! 
Jordan nie wyglądał na zachwyconego tym spotkaniem.
- Czego chcecie? - przywitał ich.
- Przyszliśmy porozmawiać z Xavierem - wyjaśniła Katie.
- On nie chce was widzieć.
- Skąd możesz to wiedzieć - wtrącił Axel. Miał ponury wyraz twarzy. Ciągle pamiętał Jordana jako udawanego kosmitę.
- A stąd - odparł Jordan - że to mój przyjaciel i mogę mówić za niego.
- Szkoda czasu - uznała Katie i wyminęła swojego rozmówcę - zmieniłeś się.
- Xavier nie będzie chciał was słuchać! - krzyczał za nimi Jordan.
- Coś jest nie tak - powiedziała Katie gdy Jordan był już dostatecznie daleko by ich nie słyszeć - dlaczego Xavier miałby nie chcieć z nami rozmawiać?
Odpowiedź przyszła już po chwili. Na boisku obok szkoły ujrzeli swojego przyjaciela jak gra w piłkę i to całkiem nieźle. Lepiej niż zapamiętali.
- Xavier! - krzyknęła Katie zapominając całkowicie o obecności Axela, przy którym miała się zachowywać poważnie. Xavier dostrzegł ich i na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Powiedział coś do swoich towarzyszy i podszedł do dwójki swoich dawnych znajomych.
- Cześć - powiedział - co tu robicie?
- Przyszliśmy cię poprosić byś wrócił do Raimona - odparła Katie bez ogródek - bardzo nam na tym zależy.
- Nam?
- Tak, nam wszystkim. A w szczególności Markowi.
 Xavier posmutniał. Darzył Marka szczególną sympatią. 
- Nie mogę - rzekł po chwili - mam nową drużynę.
- Co? Ale Reprezentacja...
- Poradzi sobie beze mnie.
- Nie rób nam tego! Jesteś częścią zespołu!
- Już nie - powiedział i chciał odejść, ale Katie przytrzymała go za rękę.
- Jaki jest prawdziwy powód twojego odejścia?
Widziała, że Xavier waha się z odpowiedzią. Postanowiła, że go nie puści dopóki ten nie odpowie.
- Shawn jest moim najlepszym przyjacielem. Jeśli jego ze mną nie ma to nie mam po co tam grać. Tutaj - wskazał na ludzi znajdujących się na boisku - mogę o wszystkim zapomnieć. No i teraz jestem kapitanem - wskazał na opaskę.
- Więc o to chodzi - zrozumiała Katie - a jeśli Shawn wróciłby, czy ty też?
- Katie..
- Wróciłbyś?
- Tak. Wróciłbym. Na razie - wyrwał rękę i odszedł.
Katie i Axel patrzyli za nim aż pojawił się znowu na boisku.
- Nie mamy wyboru.
- Co? - zdziwił się Axel.
- Jedziemy do Hokaido.
Axel otworzył usta zaskoczony, ale szybko się opanował.
- Tak. 
Słońce już zachodziło. Zbliżał się wieczór. Ale wiedzieli, że nie mogą tego przełożyć na inny dzień, bo wtedy może być już za późno.



Inazuma w TV

Inazuma z polskim dubbingiem była przetłumaczona tylko do 26 odcinka tj pierwszy sezon. Po 6 latach stacja zdecydowała się ponownie przetłum...