piątek, 20 października 2017

rozdział 10

rozdział 10


- CO?! - wrzasnął Kevin tak głośno, że aż tabliczka z napisem 'Klub Raimona' zsunęła się ze ściany i upadła z głośnym hukiem.
- Spokojnie Kevin - rzekł Mark choć on sam był równie mocno poddenerwowany - Jude Ty chyba nie wiesz co mówisz. 
- Wiem, że to dla was zaskoczenie, ale myślę, że to dobry pomysł - powiedział Jude - zyskamy wspaniałego gracza.
- Widziałeś ją w akcji może dwa razy - ciągnął swoją przemowę Kevin - po czym uznałeś, że jest wspaniałym graczem? Powiedz od razu, że się zakochałeś!
Wszyscy członkowie spojrzeli wyczekująco na Jude'a, lecz on nie dał nic po sobie poznać.
- Sytuacja jest bardzo napięta - kontynuował Jude - Królewscy wyrzucili Siennę z drużyny nie dając jej konkretnego powodu dlaczego to robią. Należy jej pomóc i jednocześnie pokazać im co stracili.
- W sumie to rozwiązanie nie jest takie beznadziejne - Mark potarł w zamyśle brodę - ale wciąż jeszcze pozostaje niewyjaśniona sprawa Davida Samforda. 
- O to się nie martw. Porozmawiam z nim dzisiaj. 
- Zrób to. Zbliża się mecz z Małym Gigantem, musimy mieć pewną drużynę. David nam pomaga, wygraliśmy dzięki niemu wiele meczów, ale musi zdecydować w której drużynie ostatecznie się znajduje.
- Wiem - Jude skinął głową.
- Sienno - Mark zwrócił się do dziewczyny stojącej pod ścianą - damy ci szansę. Zobaczymy jak zachowujesz się na boisku i czy się dogadamy a potem zapadnie ostateczny werdykt. Co wy na to?
- Całe szczęście - żachnął się Kevin - bo już myślałem, że jako kapitan decydujesz za nas wszystkich.
- On w sumie ma prawo decydować za nas wszystkich - zauważył słusznie Steve. 
- Ale byłoby miło gdyby brał też pod uwagę nasze zdanie - mruknął Timmy. Od czasu gdy skład ich drużyny znacząco się zmienił a do drużyny dołączyli między innymi Shawn, Xavier, Harley czy Caleb całkowicie stracił ochotę na granie. Jednak zawsze towarzyszył Markowi i wiernie obserwował każdy mecz.
- Ja zgadzam się z kapitanem - oświadczył Shawn - od kiedy stałem się częścią zespołu ufałem mu i tak zostanie aż do końca. Nigdy jeszcze się na nim nie zawiodłem.
- Dzięki Shawn - uśmiechnął się Mark.
- Ja myślę podobnie jak Shawn - dodał Harley, który specjalnie ze swojej szkoły przyjechał by uczestniczyć w spotkaniu - na falach mówi się, że dziewczyna surfer przynosi pecha, oby nie było tak w piłce. 
- Spokojnie - powiedział szybko Mark widząc jak  Jude się najeża - mieliśmy kiedyś w zespole Sue i Tori a mimo to wygraliśmy wiele meczów.
Po sali przemknęły pomruki aprobaty.
- Axel, dlaczego nic nie mówisz? - Mark spojrzał w stronę przyjaciela, który stał pod oknem z założonymi rękami.
- Hm? - Axel spojrzał na niego nieprzytomnie.
- Nie słuchałeś! - odparł z wyrzutami Mark - co się dzieje?
- Nic takiego.
- Dobra - Mark ponownie wpadł w swój żywioł - dziś po szkole zagramy mecz razem z Sienną Ryder. Będzie to jednocześnie dobra rozgrzewka przed meczem finałowym z Małym Gigantem!
Na tym spotkanie się zakończyło.

Nelly i Katie wracały właśnie z zakupów gdy nagle zauważyły małą dziewczynkę z nosem przyklejonym do szyby. Obydwie podeszły z zainteresowaniem, ponieważ sklep przed którym stała dziewczynka był z męskimi akcesoriami.
- Hej - zawołała Katie - może ci pomóc?
Dziewczynka odwróciła się do nich i uśmiechnęła nieśmiało. Była bardzo ładna a przy tym urocza i niewinna.
- Dziękuje - odparła - tylko się zastanawiam.
- Choć Katie - powiedziała Nelly - szkoda czasu.
Katie zawahała się. Chciała dłużej pogadać z nowo spotkaną dziewczynką. Nie chciała jednak złościć Nelly więc posłusznie odeszła.
- Ona mi kogoś przypomina - odezwała się Nelly po chwili - tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd ją znam. 
Na tym poprzestały. Dalsza droga upłynęła im w milczeniu. Gdy dotarły do domu okazało się, że nie kupiły wszystkiego ze swojej listy zakupów.
- Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy - Nelly jeszcze raz przewertowała listę - musimy mieć wszystko, chłopcy na nas liczą. 
- A czego brakuje? - spytała Katie.
- Ręczników i plastikowych pojemników na wodę.
- Nie ma sprawy, zaraz po to pójdę.
- Ale po co ? Wyślę Edgara. 
- Nie ma potrzeby - powiedziała Katie - chętnie się przejdę - i już jej nie było.
Pobiegła z powrotem do tej samej witryny sklepowej i ucieszyła się. Dziewczynka nadal tam była.
- Hej! - zawołała znowu.
- To pani - dziewczynka obdarzyła ją nieśmiałym uśmiechem i lekko się zarumieniła.
- Czego szukasz? Może poszukamy razem?
- Chce kupić prezent dla brata - wyjaśniła - przed nim ważny mecz. 
- Och rozumiem - Katie pokiwała głową - wiesz ja też szukam artykułów na mecz. Jestem menadżerką drużyny piłkarskiej. Jeśli chcesz możemy poszukać razem.
Dziewczynka wahała się, ale już po krótkiej chwili zgodziła się z chęcią i ujęła Katie za dłoń.
- Jestem Katie. A ty jak masz na imię?
- Julia.
- W takim razie chodźmy - i pobiegły w stronę oświetlonych sklepów.
Wybór był tak wielki, że przez jakiś czas chodziły i oglądały półki, które zachęcały do wzięcia z nich czegoś. Katie szybko odnalazła jednolite białe ręczniki i wzięła duży zapas.
- Aż tyle? - zdumiała się Julia.
- O tak, dla każdego musi wystarczyć - odparła Katie - i lepiej mieć zapas niż żeby miało zabraknąć.
Julia zaśmiała się a Katie odwzajemniła uśmiech. Czuła, że coraz bardziej lubi tę dziewczynkę mimo, że jest dla niej zupełnie obca. Zawsze chciała mieć siostrę, którą mogłaby się opiekować. 
- A ty znalazłaś to czego szukałaś? - spytała Katie obserwując jak Julia niepewnie rozgląda się po sklepie.
- Nie mam pomysłu - rzekła zawstydzona - nie wiem co to mogłoby być.
- Twój brat lubi grać w piłkę? 
- Uwielbia ją!
- To może mogłabyś mu podarować coś co by mu o niej przypominało?
- Ale co to mogłoby być? - spytała Julia, lecz widać było, że pomysł jej się podobał.
Podeszły do miejsca gdzie leżała rozstawiona różnego rodzaju biżuteria. 
- Ten! - krzyknęła Julia aż kilku klientów się spojrzało - popatrz Katie jest piękny! I wcale niedrogi!
- Tak - przyznała Katie - jest piękny.
Pochodziły jeszcze trochę i porozglądały się. Po wszystkim Katie wzięła jeszcze brakujące butelki na wodę i zaproponowała Julii żeby poszły na lody.
- Chyba muszę już wracać - posmutniała dziewczynka - robi się późno a nikt nie wie gdzie jestem.
- Jak to? - zdumiała się Katie - nie mówiłaś nikomu dokąd idziesz?
- Chciałam zrobić bratu niespodziankę - w jej oczach stanęły łzy - nie wiedziałam, że tak długo będę wybierać... ale wiesz co? - poweselała nagle - dzięki tobie mam prezent tak piękny, że mój brat na pewno będzie zadowolony!
- Będzie na pewno.
- Do widzenia Katie! - pomachała jej Julia i pobiegła.
 Katie sama więc wzięła dla siebie lody i skierowała się w stronę domu. Szła i rozmyślała o swojej małej towarzyszce. Przyjemnie byłoby ją znów zobaczyć. Wiedziała jednak, że to mało prawdopodobne. 
- Wreszcie wróciłaś - przywitała ją zagniewana Nelly - ile można czekać? Wysłałam cię po zaledwie dwie rzeczy?
- Właściwie po 32 - poprawiła Katie - dwa produkty po 16 sztuk...
- Nie wymądrzaj się - odcięła się kuzynka - wiem, że poszłaś tam by spotkać tam tę dziewczynkę, mam racje?
- Tak - przyznała Katie - wzbudziła we mnie sympatię. Nie wiem dlaczego.
Nelly jęknęła.
- Mało mamy problemów? Nie odpowiadaj. Wchodź. Robi się późno.

Następnego dnia Nelly i Katie zastały drużynę Raimona w dziwnych nastrojach.
- A wam co się stało? - spytała Nelly.
- Są w konsternacji - wyjaśniła szeptem Celia.
- Są załamani - dodała Sylvia - to lepiej oddaje ich stan.
- Załamani? - powtórzyła Katie zmartwiona - ale dlaczego?
- Wszystko zaczęło się od wczorajszego meczu. Mark podzielił zespół na dwie mniejsze drużyny, które miały grać przeciwko sobie. W jednej z nich była Sienna, były kapitan Akademii Królewskiej. Podczas meczu ona i Jude świetnie się dogadywali, podawali sobie piłkę i obmyślali nowe taktyki. To nie podobało się Kevinowi, który nie krył się ze swoją nienawiścią do Sienny. W dodatku udało mu się przekonać do niej także Caleba i Harleya, który nie tylko co nie ma zaufania do dziewczyn, ale twierdzi, że nie powinny one znajdować się na boisku. Sienna chciała im udowodnić, że mylą się co do niej i grała najlepiej jak potrafi. Jednak mimo wszystko mecz zakończył się remisem.
- I to jest takie straszne? - upewniła się Katie.
- Tak, bo teraz nie wiadomo czy przyjąć Siennę do drużyny czy też nie.
- To proste - powiedziała Nelly - zagłosujmy. 
- To bez sensu - odparł Mark - mamy parzystą liczbę graczy. 
Teraz nikt już nie miał pomysłu.
- A co z Davidem?
- David definitywnie zostaje  w Akademii Królewskiej - westchnął Jude - tam czuje się najlepiej.
- Wobec tego i tak brakuje nam graczy - podsumowała Nelly - choćby rezerwowych. 
- Gracza - sprostował Mark - faktycznie. Bez Davida mamy jedno miejsce wolne. Wobec tego postanowione. Witamy Sienno!
- Dzięki - odparła. - i ci dziękuje Nelly Raimon.
-David grał z numerem 16, ale tobie damy 5 - oznajmił Mark - kto wie może David zmieni kiedyś zdanie.
- Oby - warknął Kevin - bo nie wiem jak z nią wytrzymam.
- Skończ już - odezwał się Xavier - powtarzasz się.
- Bo co mi zrobisz jak nie skończę? - najeżył się Kevin i przybrał postawę gotową do walki.
- Bo cię skreślę  z drużyny - odpowiedział za Xaviera Mark - dosyć mam agresywnego zachowania. Decyzja zapadła więc postaraj się ją uszanować. 
 Kevin wymruczał w odpowiedzi coś niezrozumiałego, ale do końca już siedział cicho.
- Cieszę się - rzekł Jude do Sienny.
- Ja też.

Nastroje w drużynie Raimona wyraźnie się poprawiły. Katie nie zapominała, że teoretycznie ciągle jest menadżerem Małego Giganta, ale coraz mniej się udzielała. Nie przychodziła też na wiele spotkań. To czego potrzebowała już się dowiedziała. Nie miała jednak pomysłu jak powiedzieć im o tym, że rezygnuje. Albo jak powiedzieć im prawdę, kim naprawdę jest.  W końcu i tak się dowiedzą. W meczu z Raimonem zobaczą ją z nimi. Nie chciała się nikogo radzić co powinna zrobić. Zwłaszcza Nelly. Wiedziała, że sama musi podjąć decyzje. Okazja nadarzyła się szybciej niż się spodziewała. Hector Helio, kapitan Małego Giganta stał w cieniu drzew i bacznie obserwował Katie.
- Cześć.
- Cześć.
- Kiedy zamierzałaś powiedzieć prawdę Anne? A może powinienem powiedzieć: Katie Raimon.
Katie odruchowo zrobiła dwa kroki w tył.
- Jak się dowiedziałeś?
- Śledziłem cię. I to niejednokrotnie - wyjaśnił Hector - wiedziałem, że chodzisz do gimnazjum Raimona, ale że nosisz jego nazwisko to było dla mnie spore zaskoczenie.
- Po co za mną chodziłeś? - teraz w Katie wstąpiła złość.
Hector jakby się zmieszał i zarumienił.
- Nieważne - powiedział - okłamałaś nas. Nie jesteś już naszym menadżerem.
- Bardzo dobrze - Katie udawała zagniewaną, lecz w rzeczywistości było jej bardzo wstyd. Nim odzyskała rozsądek było już za późno - zaczekaj! - Hector coraz bardziej się oddalał - przepraszam!
 Nie wiedziała czy słyszał. Wiedziała jednak, że ta sprawa nie jest zakończona. Miała dość. Była umówiona z przyjaciółmi, lecz w tej chwili było jej to zupełnie obojętne. Skierowała się w stronę parku i ukryła twarz w dłoniach. Okłamała drużynę Małego Giganta - zdobyła informacje na ich temat i bacznie obserwowała ich styl gry. Osiągnęła swój cel, lecz za jaką cenę? Naprawdę lubiła Hectora i nie chciała by był on na nią zły. Łzy napłynęły jej do oczu. 
- Dlaczego płaczesz? 
Pociągnęła nosem i otarła twarz wierzchem dłoni.
- J-Julia? - upewniła się - ale co ty tu robisz?
- Umówiłam się z bratem - wyjaśniła - mieliśmy iść na plac zabaw. Ale ciągle go nie ma. 
- Na pewno zaraz przyjdzie. 
- Wiem - odrzekła dziewczynka - on zawsze się spóźnia. Dlaczego płakałaś?
- Mam problem i nie wiem jak go rozwiązać. - powiedziała Katie, ale przypomniała sobie, że dziewczynka jest przecież mała i nie będzie w stanie jej pomóc. Miała ochotę się wygadać, ale Julia nie była do tego odpowiednia toteż Katie postanowiła zmienić temat.
- Jak się podobał prezent bratu? 
- Och fantastycznie - odparła podekscytowana Julia - od razu założył. Obiecał, że zawsze będzie go mieć przy sobie.
Katie uśmiechnęła się. Powoli zapominała o swoim problemie. 
- To on! - wykrzyknęła Julia - Axel!
Katie zamarła w bezruchu. Istotnie. Wśród drzew, przez które przebijało się słońce szedł spokojnym krokiem Axel ubrany w dres Raimona, z torbą przewieszoną przez ramię.
- Jesteś spóźniony - oznajmiła Julia z wyrzutami - to jest ta dziewczyna, która pomogła mi wybrać wisiorek dla ciebie. Ma na imię Katie. Katie poznaj mojego kochanego brata Axela.
- My się znamy - wyjąkała Katie.
- Tak - potwierdził Axel - znamy się.
- Ooo - Julia była coraz bardziej zainteresowana - jesteście z jednej szkoły?
Axel skinął głową.
-Ale się złożyło!
Cisza.
- To ja już pójdę - powiedziała Katie czując, że nie powinna im przeszkadzać.
- Zostań - poprosiła Julia i złapała ją za rękę - pójdź z nami na placyk!
Katie spojrzała na Axela jakby szukając u niego zgody.
- Tak - potwierdził - chodź z nami,
Przez moment Katie była gotowa odmówić, spojrzenie Julii jej na to jednak nie pozwoliło.
- Zgoda.
- Hurra! - ucieszyła się Julia - a wiesz, że dziś w szkole dostałam najlepszą ocenę z matematyki?
Szli razem. Axel, Katie i Julia, która przez cały czas coś mówiła. Katie próbowała się skupić i odpowiadać, lecz nie szło jej dobrze. Axel był milczący, patrzył przed siebie i wyglądał na zamyślonego. W końcu doszli na upragniony plac zabaw. Axel zajął miejsce na najbliższej wolnej ławce, Julia udała się na zjeżdżalnię  a Katie stała niepewna co powinna zrobić.
- Może usiądziesz?
Głos Axela wywierał na niej wiele emocji. Nie wiedziała co to za uczucie. 
Zajęła miejsce obok niego i skoncentrowała wzrok na Julii.
- Masz cudowną siostrę - powiedziała cicho.
- Tak - przyznał Axel - bardzo ją kocham.
Katie posmutniała na twarzy.
- A ty masz rodzeństwo?
- Nie. Moją jedyną rodziną są ojciec oraz wuj i Nelly. Przedtem nie miałyśmy dobrego kontaktu. Nelly nie szczególnie za mną przepadała. Ja miałam indywidualne nauczanie przez co nie miałam kontaktu z nikim w moim wieku. Nelly była dla mnie jedyna. Fakt, że mnie nie lubiła bardzo mnie ranił - głos Katie się załamał - ale teraz się zmieniło. Pomogła mi. Jestem z nią  w jednej szkole do końca roku. Czuje, że teraz będzie tylko lepiej.
 Na twarzy Axela pojawiło się coś w rodzaju lekkiego uśmiechu.
- Ty byłaś skazana na samotność - powiedział - ja zaś sam separowałem się od ludzi. Był taki okres w moim życiu kiedy nie chciałem nikogo znać.
 Katie spojrzała na niego pytająco.
- Pewien czas temu Julia miała wypadek, po którym zapadła w śpiączkę. Szła wtedy na mecz, w którym grałem. Uznałem, że to moja wina i że gdybym nie brał udziału w tym meczu ani w żadnym innym nigdy by do tego nie doszło. Zmieniłem szkołę i chciałem zacząć od początku. Ale trafiłem na Marka, który swoim entuzjazmem i zapałem przekonał mnie bym grał dalej.
- Dobrze się stało - uznała Katie - jesteś świetny w tym co robisz.
Axel po raz pierwszy odwrócił głowę i spojrzał jej prosto w oczy.
- Dziękuje.
Julia wdrapała się właśnie na najwyższą drabinkę i już chciała zawołać Axela gdy ujrzała jak on i Katie się do siebie uśmiechają. Stwierdziła więc, że nie będzie zawracać im głowy i tylko patrzyła na nich z daleka rozmarzona. 



Inazuma w TV

Inazuma z polskim dubbingiem była przetłumaczona tylko do 26 odcinka tj pierwszy sezon. Po 6 latach stacja zdecydowała się ponownie przetłum...