rozdział 21
Gdy dojechali do gimnazjum Hokkaido zapadł już zmrok. W dodatku od razu dała im się odczuć mroźna temperatura co zresztą nie było niczym dziwnym - szkoła, do której uczęszczał Shawn mieściła się wysoko w górach i wokół było pełno śniegu.
- Myślę, że z Shawnem powinno nam pójść lepiej - odezwała się Katie szczękając zębami.
- Też tak myślę - odparł Axel.
Szli chwilę w milczeniu. Katie patrzyła pod nogi zaś Axel nie odwracając głowy spojrzał na nią z półprofilu. Wyczuł, że dziewczynie jest zimno, zdjął więc swoją bluzę i podał jej wciąż na nią nie patrząc.
- Dziękuje - powiedziała Katie słabym głosem - ale naprawdę nie trzeba.
- Weź - wyciągnął rękę z bluzą w jej kierunku i czekał aż ta ją przyjmie.
Katie zrobiła to po pewnej chwili wahania. Axel bardzo jej imponował sama nie wiedziała dlaczego. Był taki zimny i oschły. Nawet teraz. Oczami wyobraźni widziała jak chłopak nakrywa ją bluzą, uśmiecha się, pyta czy już się rozgrzała. Ale Axel nie był tym typem osoby. Katie zapięła suwak pod samą szyję i wdychała zapach, który przywodził jej na myśl samego Axela. Zastanawiała się czy jemu nie jest zimno, ale nie wyglądał jakby tak się czuł, na pewno nie dawał po sobie nic poznać.
'W końcu jego żywiołem jest ogień' - pomyślała Katie i pozwoliła sobie na lekki uśmiech.
Szkoła w Hokkaido mieściła ze sobą równocześnie coś w rodzaju schroniska. Rodzice Shawn'a zginęli w lawinie, nie miał nikogo dlatego też nie pozostawało mu nic innego jak mieszkanie w czymś takim. Gdy znaleźli się już przy bramie, Axel pewnym ruchem dłoni zapukał do drzwi.
- Słucham? - odezwał się starszy mężczyzna, który mógł uchodzić za portiera. - czym mogę pomóc?
- Przyszliśmy odwiedzić znajomego - wyjaśniła Katie.
- Za późno na składanie wizyt - padła surowa odpowiedź.
- Musi pan nas wpuścić. On nas oczekuje.
- Nazwisko! - rzucił portier.
- Raimon - odpowiedziała posłusznie Katie.
- Nazwisko tego kogo tu odwiedzacie! - ton głosu portiera wskazywał na to, że jego cierpliwość powoli się kończyła.
- Shawn Frost.
- W porządku. Możecie wejść - pociągnął za dźwignię i otworzył bramę.
- Nie martw się - powiedział nieoczekiwanie Axel gdy przeszli.
Katie otworzyła usta zaskoczona, ale nic nie powiedziała.
- A wy do kogo? - usłyszeli kolejny nieprzyjemny głos. Na ganku stała kobieta ubrana w szlafrok i kapcie. W ręku trzymała lampę naftową, która dawała spore światło, jednak mimo wszystko mrużyła oczy jakby nie była pewna kogo widzi.
- Dzień dobry - zaczęła ponownie Katie.
- Chyba dobry wieczór!
- Tak. Dobry wieczór, przyszliśmy odwiedzić znajomego. Oczekuje nas.
- Nazwisko!
- Shawn Frost.
- Twoje nazwisko!
Axel lekko się uśmiechnął, Katie natomiast wzięła głęboki oddech, by móc nad sobą zapanować.
- Raimon.
- Wchodźcie. Byle szybko. Shawn zajmuje pokój na samej górze. - wskazała schody i wąski korytarz gdy już znaleźli się w środku.
- Dziękujemy - odrzekła Katie, która powoli zaczynała mieć dość.
Schody były czymś w rodzaju niekończącego się labiryntu. Katie przez chwilę straciła zapał. Była zmęczona po całym dniu i marzyła już tylko o tym by być w domu, chociaż perspektywa bycia sam na sam z Axelem bardzo jej się podobała. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie prezentuje się tak dobrze jak przedtem, również umiejętność nawiązania rozmowy przychodzi jej trudniej niż się spodziewała.
- Naprzód - powiedział Axel i ruszył po schodach. Katie bardzo chciała dotrzymać mu kroku, ale szybko okazało się, że jej kondycja jest znacznie mniejsza. Po krótkiej chwili przystanęła by zrobić sobie przerwę i złapać oddech. Axel zatrzymał się i spojrzał na nią.
- Zaraz cię dogonię - powiedziała próbując się uśmiechnąć.
Axel bez słowa podszedł i wziął ją na ręce. Bez problemu przeskakiwał kilka stopni na raz i bynajmniej nie wyglądał na zmęczonego. Serce Katie biło tak mocno, iż bała się, że on to usłyszy. Nawet jeśli tak było nie dał po sobie niczego poznać. Dla Katie ta chwila mogłaby trwać wiecznie, niestety schody się skończyły i Axel postawił ją delikatnie na ziemi.
- D-dziękuje - wyszeptała niepewna czy w ogóle ją dosłyszał.
- Chodźmy - odparł nie spojrzawszy na nią.
Bez trudu odnaleźli drzwi, które należały do pokoju Shawna. Przyjaciel otworzył im niemal od razu i szczerze ucieszył się na ich widok.
- Axel! Katie! - podszedł i uścisnął ją.
- Miło cię widzieć - powiedziała speszona, ale naprawdę szczerze się cieszyła, że chociaż on jeden nie sprawia wrażenia obrażonego.
Pokój Shawna był schludny i bardzo przytulny. Katie i Axel siedzieli na kanapie podczas gdy on sam przyniósł dla nich gorącą herbatę.
- Na pewno zmarzliście - powiedział uprzejmie - chociaż ty chyba nie - dodał wskazując na Katie i jej bluzę. Ta momentalnie poczerwieniała.
- Shawn - zaczęła nieśmiało chcąc zmienić temat - nasza wizyta nie jest przypadkiem, przyszliśmy cię prosić byś wrócił do Raimona. Drużyna cię potrzebuje.
Shawn stał odwrócony do nich i patrzył w okno, za którym nie było nic prócz nocy i śniegu.
- Nie mogę - odrzekł po chwili - Raimona już nie ma. Teraz chce stworzyć nowy zespół. Tutaj w Hokkaido.
- Dlaczego? - Katie wstała - co się stało? Gdyby Jude nie odszedł wszystko byłoby jak dawniej!
- Nie. - przerwał Shawn - Jude otworzył mi oczy. To dzięki niemu zrozumiałem, że ta piłka... piłka którą tworzyłem z Raimonem nie była tym czego chciałem.
- A czego chcesz?!
- Chce czerpać radość z gry, którą kocham.
- Wciąż możesz to robić, tylko wróć do nas!
- Katie...
- Shawn! - Katie miała w oczach determinacje i nie zamierzała odpuścić - proszę...
- Przemyślę to. Obiecuje.
Stukanie w drzwi przerwało tę rozmowę.
- Koniec odwiedzin!
- Już wychodzimy! - odkrzyknęła Katie - Shawn...
Axel i Shawn wymienili spojrzenia. Żaden z nich się nie odezwał. Katie czuła, że oni coś wiedzą i nie powiedzą tego przy niej. Miała jednak nadzieje, że wciąż jest szansa na to, że wszystko będzie jak dawniej. Bała się czy nie oszukuje samej siebie i czy to naprawdę możliwe by odbudować coś co runęło tak niespodziewanie i bez powodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz