rozdział 27
- Nie musisz mi mówić - odparła kuzynka - domyślałyśmy się już od długiego czasu.
- My?! - Katie momentalnie zaschło w ustach.
- Tak. Ja, Sylvia i Celia.
- Ale...
- Nie powiemy nikomu - zapewniła Nelly - ale ty powinnaś.
- Nie ma mowy - Katie podparła twarz dłońmi i utkwiła spojrzenie w podłogę. - nigdy tego nie zrobię.
- Ale będziesz musiała. Prędzej czy później.
Tymczasem w domu państwa Sharpów odbywały się codzienne przygotowania do obiadu. Gospodyni szykowała nakrycie do stołu zaś pan Sharp oraz Jude siedzieli na tarasie i obserwowali różany ogród, który w tym roku był wyjątkowo piękny.
- Jak ci idzie w szkole? - zagadnął przyszywany ojciec Jude'a.
- W porządku.
- Potrzebujesz pomocy? Może jakiś przedmiot sprawia ci problem?
- Nie.
Pan Sharp przypatrzył się synowi z powagą.
- Coś przede mną ukrywasz Jude - stwierdził - znam cię nie od dziś. Mów o co chodzi i miejmy to już z głowy.
Jude westchnął. Wiedział, że tego nie ukryje więc powiedział ojcu całą prawdę o tym jak zaczepiła go nieznajoma kobieta, która uważa, że jest jego matką.
- To absurd - rzekł pan Sharp - twoi rodzice zginęli. To zostało potwierdzone, nie ma możliwości by twoja matka to przeżyła. Przykro mi Jude, jeśli myślałeś inaczej.
- Nie - odpowiedział - zgadzam się z tobą.
W tej chwili usłyszeli zaproszenie do stołu. Udali się więc na obiad i więcej o tym nie rozmawiali.
Katie siedziała na łóżku Nelly z twarzą zakrytą dłońmi i udawała, że wszystko jest dobrze.
- Wybacz - powiedziała kuzynka po raz trzeci w tym dniu - ale sama rozumiesz. Ja mam teraz dużo pracy, muszę pomagać ojcu w prowadzeniu szkoły. Potrzebowałyśmy trzeciego managera.
- Więc co - otrzeźwiała Katie - nie ma tam dla mnie miejsca?
- Nie skąd - pospieszyła Nelly z odpowiedzią - im więcej osób do pomocy tym lepiej.
- Kto to jest? - spytała chłodno - ta nowa - ślady po łzach i smutek błyskawicznie minęły.
- To ktoś zupełnie nowy i poznałam ją przez przypadek. Wieszałam ogłoszenia w trakcie lekcji kiedy ją zobaczyłam. Stała i rozglądała się niepewnie więc spytałam czy mogę w czymś pomóc.
- Jestem nową uczennicą - wyjaśniła dziewczyna - zastanawiam się czy macie tu klub piłkarski.
Ucieszyłam się, że o to pyta i zapytałam czy wie coś na temat piłki.
- Kiedyś grałam - przyznała - ale dziewczyna w drużynie nie wygląda dobrze więc teraz tylko pomagam.
- Bardzo dobrze, akurat zwolniło się miejsce. Szukamy managera.
Dziewczyna spojrzała na mnie przebiegle i uśmiechnęła się. Wiedziałam już, że ją polubię. Miała w sobie to coś.
- Blair Wilson - przedstawiła się.
- Nelly Raimon.
Uścisnęłyśmy sobie dłonie. A potem długo, długo rozmawiałyśmy aż przyłapał nas jeden z nauczycieli i kazał wracać do klasy, nawet mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz