rozdział 23
Palące słońce tylko utrudniało graczom koncentracje. Wszyscy byli już wyczerpani i mocno spoceni, jednak wciąż się nie poddawali wiedząc, że ten mecz zaważy na ich przyszłym losie.
- Niezły mecz - usłyszała Katie czyjś głos tuż nad swoją głową.
Spojrzała niewyraźnie na dziewczynę z aparatem. Niezły? Ciekawe stwierdzenie. Wzruszyła ramionami i powróciła do oglądania gry.
- Nazywam się Sky Blue - powiedziała nieoczekiwanie dziewczyna.
Katie wymamrotała swoje nazwisko wciąż nie odrywając wzroku od biegających za piłką zawodników.
- Oooo, córka dyrektora gimnazjum Raimona - ucieszyła się Sky Blue. - nasza szkoła, gimnazjum Eastwood również słynie z dobrych graczy. Ten chłopak, na którego tak ciągle się patrzysz to jeden z moich przyjaciół. Co prawda powołano tylko trzech zawodników od nas, ale dobre i to...
Katie nadal nie wdawała się w dyskusję, ciekawiło ją jednak to czego właśnie się dowiedziała. Nagle na boisku zrobiło się jeszcze bardziej zawzięcie, gra nabrała akcji. Bailong był przy piłce i właśnie przygotowywał się do wykonania jednej ze swoich najlepszych technik.
- Nie masz ze mną szans - oznajmił Markowi, który całym swoim skupieniem oddawał się grze, którą tak kochał. Z całej siły starał się bronić bramki, ale na próżno.
- Gol! - dało się słyszeć głos spikera - Białe tornado w wykonaniu Bailonga daje jego drużynie pierwszy punkt!
Katie spojrzała ostrożnie w stronę sędziów. Zapisywali coś, konsultowali się między sobą. Nie dobrze. Przeniosła spojrzenie z powrotem na Marka. Wyglądał na głęboko przybitego, ale była pewna, że sobie poradzi a ta porażka tylko go umocni. Nie minęła chwila a drużyna przeciwna zdobyła punkt. Był on zasługą nieznajomego chłopaka, który robił na Katie coraz większe wrażenie. W drugiej połowie gra tak naprawdę się rozpoczęła, zaczęły lecieć punkty, oboje bramkarze byli już wyczerpani. Kolejną bramkę zdobył Jude swoją techniką z królewskim pingwinem, następną Axel i jego ogniste tornado. Zupełnie nieoczekiwanie dla wszystkich pojawił się gwizdek sędziego. Wszyscy przerwali grę i spojrzeli w kierunku, skąd rozległ się dźwięk.
- Koniec meczu!
- Ale trenerze! - wyrwał się Jude - przecież mamy remis!
- Widzę panie Sharp - odparł chłodno sędzia - zarządzenie komisji rekrutacyjnej. Ustawić się w rzędzie.
Na trybunach zapanowało poruszenie, każdy dyskutował między sobą czy to zgodne z przepisami, czy mecz powinien się skończyć i co właściwie z tego wyniknie.
- Prosimy o ciszę. Za chwilę zostanie odczytana nowa lista kandydatów którzy dostali się do Reprezentacji kraju.
Trener Hillman wystąpił na sam środek i odezwał się mocnym głosem:
- Oto Lina Schiller i Percival Travis, obydwoje są trenerami. Gdy już odczytam listę tych, którzy się dostali przejdziecie następne szkolenie. Trenerzy zdecydują w nim o waszych umiejętnościach oraz o tym co można poprawić. Jeden z nich pójdzie z wami reprezentować Japonię. Z początku miała to być pani Schiller, ale...
- Nie jestem co do was przekonana - odezwała się Lina Schiller.
Trener Hillman wyciągnął kartkę przed siebie, wydawało się, że ręka mu drżała.
- Zawodnicy, którzy zakwalifikowali się do Reprezentacji Japonii w piłce nożnej: Jude Sharp.
Jude wystąpił z szeregu.
- David Samford.
- Kevin Dragonfly.
- Caleb Stonewall.
- Axel Blaze.
- Bailong.
- Riccardo Do Rigo.
- Victor Blade.
- Shawn Frost
- Xavier Foster
- Mark Evans.
Ostatnie nazwisko wyczytał z niemałą dumą.
- Rezerwowi: Nathan Swift, Hurley Kane. To wszystko.
Po wielu twarzach można było zobaczyć uczucie ulgi, niestety większość przejawiała duże oznaki niezadowolenia. W tym kilkoro graczy z liceum Kirkwooda oraz towarzysze Bailonga; Daxton i Leah. Byli oni źli na sędziego, ale również na przyjaciela. Uważali, że jeśli oni się nie dostali on również powinien zrezygnować.
- Nie ma mowy - oświadczył spokojnie Bailong.
- Więc co z nami będzie?! - zapytała bezradnie Leah dając tym samym upust swoim kobiecym emocjom.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to - odrzekł im - radźcie sobie sami.
Leah wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać. W niczym już nie przypominała tej groźnej dziewczyny, którą zespół Raimona widział kilka miesięcy wcześniej. Jeśli zaś chodzi o Daxtona nie odezwał się on ani słowem. Patrzył spode łba na Bailonga wzrokiem który mógłby zabijać. Bailong nie wyglądał na przejętego. Stał z założonymi rękami i patrzył w przestrzeń.
- Każdy z was ma inny poziom - wtrącił trener Hillman - wszyscy musicie pracować tak samo aby umieć się ze sobą zgrać. Dlatego od jutra zaczynamy wspólny trening.
- Nie mogę uwierzyć - zaśmiał się Mark - gramy w Reprezentacji!
Kevin nie odwzajemniał jego radości. Stał z posępnym wyrazem twarzy i patrzył w ziemię.
- Coś nie tak?
- Wolałem nasz stary zespół. Nie znam tych gości - wzruszył ramionami.
- Tak, ja też - Mark stracił pewność siebie - ale na pewno się dogadamy. Wiem co mówię. Musimy się tylko dobrze poznać. - to mówiąc podszedł do stojącego najbliżej chłopaka i wyciągnął dłoń w jego stronę.
- Mark Evans.
- Spadaj - odrzekł mu tamten.
- Może tak grzeczniej?! - wtrącił się Kevin.
- Spokojnie - Mark delikatnie odsunął Kevina - jak się nazywasz?
- Victor Blade - odpowiedział chłopak robiąc im najwyraźniej wielką łaskę.
- Słyszałem, że jesteś świetnym napastnikiem.- odezwał się Jude, który nagle się przy nich znalazł.
- Może - powiedział Kevin - ale nie ma szans z Axelem.
Po wielu twarzach można było zobaczyć uczucie ulgi, niestety większość przejawiała duże oznaki niezadowolenia. W tym kilkoro graczy z liceum Kirkwooda oraz towarzysze Bailonga; Daxton i Leah. Byli oni źli na sędziego, ale również na przyjaciela. Uważali, że jeśli oni się nie dostali on również powinien zrezygnować.
- Nie ma mowy - oświadczył spokojnie Bailong.
- Więc co z nami będzie?! - zapytała bezradnie Leah dając tym samym upust swoim kobiecym emocjom.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to - odrzekł im - radźcie sobie sami.
Leah wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać. W niczym już nie przypominała tej groźnej dziewczyny, którą zespół Raimona widział kilka miesięcy wcześniej. Jeśli zaś chodzi o Daxtona nie odezwał się on ani słowem. Patrzył spode łba na Bailonga wzrokiem który mógłby zabijać. Bailong nie wyglądał na przejętego. Stał z założonymi rękami i patrzył w przestrzeń.
- Każdy z was ma inny poziom - wtrącił trener Hillman - wszyscy musicie pracować tak samo aby umieć się ze sobą zgrać. Dlatego od jutra zaczynamy wspólny trening.
- Nie mogę uwierzyć - zaśmiał się Mark - gramy w Reprezentacji!
Kevin nie odwzajemniał jego radości. Stał z posępnym wyrazem twarzy i patrzył w ziemię.
- Coś nie tak?
- Wolałem nasz stary zespół. Nie znam tych gości - wzruszył ramionami.
- Tak, ja też - Mark stracił pewność siebie - ale na pewno się dogadamy. Wiem co mówię. Musimy się tylko dobrze poznać. - to mówiąc podszedł do stojącego najbliżej chłopaka i wyciągnął dłoń w jego stronę.
- Mark Evans.
- Spadaj - odrzekł mu tamten.
- Może tak grzeczniej?! - wtrącił się Kevin.
- Spokojnie - Mark delikatnie odsunął Kevina - jak się nazywasz?
- Victor Blade - odpowiedział chłopak robiąc im najwyraźniej wielką łaskę.
- Słyszałem, że jesteś świetnym napastnikiem.- odezwał się Jude, który nagle się przy nich znalazł.
- Może - powiedział Kevin - ale nie ma szans z Axelem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz