piątek, 27 października 2017

rozdział 14

rozdział 14


Gimnazjum Raimona wygrało turniej, który otworzył im drzwi do najważniejszych mistrzostw. Teraz będą reprezentować kraj. Grać z najlepszymi. Do tej pory nie mogli uwierzyć w swoje szczęście.
- Wiedziałem, że tak się stanie - powiedział wciąż jeszcze podekscytowany Mark - chłopaki, zrobiliśmy to!
 Na twarzach zawodników pojawiły się uśmiechy. Nawet Axel zdobył się na delikatny pełen uznania uśmiech.  Gracze planowali posiedzieć na trawniku przed szkołą, ale nie wytrzymali zbyt długo i już po chwili byli na boisku. Słońce świeciło tak wspaniale, że aż chciało się żyć a już na pewno grać. Nagle Mark dojrzał pewną postać, która zmierzała w ich stronę pewnym siebie krokiem. 
- Przecież to Byron! - rozpoznał Mark - Byron Love!
- Mark Evans - uśmiechnął się złotowłosy chłopak.
- Co słychać?
- Miewam się całkiem nieźle - odparł Byron - dziękuje.
- Co cię do nas sprowadza? - Mark trzymał piłkę w dłoniach więc uniemożliwiał innym kontynuacje gry. Chcąc nie chcąc wszyscy się im teraz przysłuchiwali z niemałym zainteresowaniem. 
- Przyszedłem sprawdzić jak idą postępy w drużynie Raimona.
- Świetnie - rzekł Mark - właśnie wygraliśmy...
- Wybacz, ale nie ciebie pytałem - wyjaśnił pokornie Byron.
- O... - speszył się Mark 
Pytanie było ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich skierowane do Axela. Byron przyglądał mu się tajemniczo z enigmatycznym uśmiechem na ustach.
- Całkiem nieźle - powiedział Axel.
- Słyszałem, że to ty byłeś tym, który strzelił zwycięską bramkę? 
- To dzięki pracy zespołowej - warknął Kevin, który aż się palił by coś powiedzieć.
- Och zapomniałem o tobie - rzekł Byron z udawanym żalem.
- Nie prowokuj mnie!
- Spokój Kevin - Steve przytrzymał przyjaciela za koszulę.
- Robi się późno - powiedział Mark, który przeczuwał kłopoty.
- Ach tak. Nie wyjawiłem rzeczywistego powodu mojej wizyty - uzmysłowił sobie Byron - zaczynacie krajowe mistrzostwa. Gratulacje. Jesteście silną drużyną. Ale dlaczego nie mielibyście być jeszcze silniejsi? Pozwólcie, że do was dołączę.
- Ty?! - Kevin mało nie wybuchnął śmiechem.
- Nie zniżę się do twego poziomu - oznajmił Byron - bogom takie zachowanie nie przystoi. Gdybym jednak był prymitywny powiedziałbym, że jesteś mocny tylko w gębie. 
- Coś ty powiedział?!
- Tak chłopaki - roześmiał się sztucznie Mark - na nas już pora. Rozważymy twoją propozycje. 
- Chcesz go przyjąć?! 
- Rozważymy - powtórzył Mark patrząc Kevinowi prosto w oczy.
- Oby pozytywnie - rzekł Byron - do zobaczenia Axel.
Drużyna Raimona udała się do swojego domku klubowego.
- Byron w zespole to nie taki zły pomysł - zastanowił się Jude - w końcu to naprawdę dobry gracz.
- Oszalałeś?! - Kevin poczerwieniał na twarzy ze złości - to były uczeń Darka!
- No właśnie! "Były" jak sam słusznie zauważyłeś - odezwał się Steve.
- Nie mówisz poważnie Evans - Kevin zwrócił się z pretensjami do Marka.
- Chłopaki - wtrąciła Katie.
Kevin i Mark spojrzeli na nią równocześnie.
- Nie zapominajcie, że mieliśmy rozważyć też kandydaturę Hectora...
To była prawda. Po wygranym meczu Hector był tak załamany tym, że nie dostał się do krajowych mistrzostw, że Mark, któremu było go ogromnie szkoda zlitował się i obiecał, że pomyśli nad przyjęciem go do swojej drużyny.
- Zupełnie o tym zapomniałem - przyznał Mark.
- Kolejny uczeń Darka! Z tym, że aktualny!
- Siedź cicho!
- Żaden z nich mi się nie podoba - Kevin nie dawał za wygraną.
- Każdy jest lepszy od Caleba - zauważył zgryźliwie Nathan.
- Uważaj Swift - Caleb posłał mu szydercze spojrzenie - obserwuje cię.
Nathan odpowiedział mu wzrokiem pełnym pogardy.
- Musimy zagłosować - postanowił Mark - albo jeszcze lepiej napiszmy na kartkach imię osoby, która ma być w zespole. Czy będzie to Hector Helio czy Byron Love.
 Zawodnicy pokiwali głowami i posłusznie zabrali się do pisania.
- Harley co ty tam tak długo robisz? - zdziwił się Mark.
- Rysuje podobiznę byś nie miał wątpliwości - wyjaśnił surfer.
Kapitan westchnął i zebrał od wszystkich kartki. Pierwsza, która wystawała mu z ręki była pusta. 
- Kto zostawił pustą kartkę? - oburzył się Mark - Kevin!
- Dlaczego myślisz, że to ja?
- A to nie ty?
- Ja. Ale mógł to być też ktoś inny.
Mark wziął dwa głębokie wdechy. 
- Napisz imię - podał mu kartkę.
- Nie chce żadnego z nich.
- To ja napisze za ciebie - zaproponowała Sylvia chcąc skusić Kevina do poddania się.
- Ty nie należysz do zespołu to jest nieformalnie - dodał widząc jej posmutniałe spojrzenie.
- Dobra niech będzie - niechętnie wziął kartkę i nagryzmolił na niej nazwisko, które bardziej mu odpowiadało z dwojga złego.
- Kochani! Mamy werdykt! - oznajmił Mark gdy parę minut później wraz z Celią i Sylvią przeliczyli głosy. - do naszego zespołu dołączy Hector!
Kilka głosów wyraziło głośny sprzeciw, kilka odetchnęło z ulgą.
- Jude, na kogo głosowałeś? - zagaił Mark gdy w domku klubowym zrobił się szum i miał pewność, że nikt ich nie podsłucha.
- Nie mogę ci powiedzieć - uśmiechnął się Jude.
- A Ty, Axel?
Również Axel nie chciał przyznać za kim był. Mark nie mógł rozszyfrować żadnego pisma, chyba wszyscy się zmówili, że będą pisać inaczej niż zwykle.

Mark wyszedł z klasy w towarzystwie Axela i jeszcze jednego znajomego gdy zobaczył Xaviera siedzącego samotnie pod ścianą.
- Dogonię was - powiedział do przyjaciół - hej Xavier, co się dzieje?
Xavier podniósł głowę i uśmiechnął się smutno.
- Nic takiego.
- Widzę, że coś jest nie tak - Mark usiadł obok niego.
- Mam wyrzuty sumienia. Z powodu meczu - wyjaśnił widząc pytające spojrzenie kolegi.
Mark nic nie odpowiedział. Nie chciał przyznać, ale był trochę zły na przyjaciela. Siedzieli w milczeniu i ciszy, która coraz bardziej się zacieśniała. Po chwili jednak Mark zaczął sobie coś uświadamiać.
' Niemożliwe by to właśnie Xavier zaproponował użycie zakazanej techniki. Nie on. '
- Xavier - Mark podniósł się z miejsca tak gwałtownie, że Xavier odruchowo się odsunął.  - powiedz mi szczerze co się wydarzyło podczas tego meczu!
Początkowo Xavier stawiał opory i nie chciał się zgodzić, ale Mark tak naciskał, ze ten w końcu uległ.

Podczas meczu podszedł do mnie Caleb.
- Ty Foster - zagaił - spójrz tylko na Sharpa. Wygląda na przygnębionego. Biedak... tak bardzo chciałby wygrać. Tak się starał! A tu wszystko na nic...
- Wszyscy się staraliśmy.
- Masz racje - zgodził się Caleb - ach... gdyby istniała technika która pozwoliłaby nam wygrać... 
- Przecież istnieje. Sam jej używałeś - przypomniałem mu.
- Rzeczywiście! - Caleb uderzył się w czoło - Jak mogłem zapomnieć?! Królewski pingwin numer 1! Idę powiedzieć Sharpowi. Ale zaraz... on pewnie nie będzie chciał słuchać..
- Może ja mu powiem - zaproponowałem. Dopiero potem dotarło do mnie jak głupio postąpiłem. Poszedłem do Jude'a i powiedziałem mu o zakazanej technice. 

- To wszystko moja wina..
- Nawet tak nie mów! - uniósł się Mark - jeśli mówić tu o czyjejś winie to ponosi ją tylko i wyłącznie Caleb.
- Nie...
- Tak! - wykrzyknął Mark - chodź! - pomógł przyjacielowi wstać - musimy powiedzieć o tym reszcie.

- Wiedziałem! - wybuchnął Kevin po tym jak Mark przedstawił im prawdziwą wersję wydarzeń.
- Wyrzućmy go z zespołu! Już dawno należało to zrobić!
- Nie działajmy pochopnie - rzekł Nathan.
- Co chcesz przez to powiedzieć?! - Kevin posiniał na twarzy - sam za nim nie przepadasz!
- Nathan ma racje - poparł przyjaciela Mark. - poza tym agresją nic nie zdziałamy.
- A ty Blaze? - Kevin spojrzał na stojącego w kącie Axela - zgadzasz się z tym?
- Szanuje Marka i jego decyzje - odparł nie otwierając oczu. 
- No jasne!
- Słuchajcie - podjął Mark - jakby nie było gdyby nie Caleb i jego pomysł nie wygralibyśmy meczu.
- A co powiesz o Stevie?
- To już inna historia.
Steve zaraz po meczu został przewieziony do szpitala, ale jak się okazało nic poważniejszego mu nie dolegało. 
- Jakby nie było miał swój rozum.
- Chciał wygrać! Poświecił się dla nas!
- Mi też nie jest z tym dobrze - powiedział MArk - ale myślę , że należy o tym zapomnieć i cieszyć się wygraną.
- Zapomnieć? Puścimy mu to płazem?!
- Nie. Tego nie powiedziałem. Samo to, że spotykamy się tu za jego plecami nie świadczy o nas dobrze. Caleb został już upomniany przez trenera Hillmana, który o wszystkim wie a mimo to nie wyrzucił go z zespołu.
- Gdzie on ma oczy!? 
- Caleb się poprawi - mówił Mark - wierzę w niego.
- Ty wierzysz we wszystkich - powiedział z pretensjami w głosie Kevin.
- Daj już spokój - uciął Nathan - robisz się męczący.
- Najważniejsze, że wiemy jak było i że to nie wina Xaviera.
Xavier uśmiechnął się z wdzięcznością.
- W porządku? - spytał z troską Shawn - wyglądasz na spiętego.
- Teraz jest dobrze - odpowiedział Xavier.
Katie spojrzała na nich i uśmiechnęła się.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Inazuma w TV

Inazuma z polskim dubbingiem była przetłumaczona tylko do 26 odcinka tj pierwszy sezon. Po 6 latach stacja zdecydowała się ponownie przetłum...